Zaglądam na blogi.
Tu i ówdzie pożegnanie zimy, tam nowe zakupy, gdzie indziej kolejny remont, zupa na talerzu, książki na regale...
Pitu pitu o niczym.
Lodowaty Włodek nie istnieje. Bo co? Bo podobno już wiosna? Bo temat się znudził?
Bo strach jest taki niefotogeniczny?
Osłabia mnie bezczelność i brak szacunku do życia.
Denerwuję się, chociaż nie chcę.
Ten rok miał być już dobry. Nie jest.
Denerwuję się.
Denerwuję się, a wtedy dziergam.
Wolałabym tylko torbę. Tylko co z tego? :/
Rewelacyjna ta torba, nie wiedziałam, że robiłaś ją ze sznurka, ale faktycznie, taka jest mocniejsza.
OdpowiedzUsuńEfekt dziergania - rewelacja!
OdpowiedzUsuńEwa czy ten sznurek jest bawełniany?
Poza tym wracają wspomnienia z dzieciństwa - dziergane siatki na zakupy, w których luzem wrzucone cebule przemierzały drogę ze sklepu do domu między mięsem zapakowanym w papier... do tego śmietana w woreczku, cukier ważony w sklepie.
Takie tam wspominki...
Pozdrawiam Was.. obie:-)
Pipix
Marta, tak, to sznurek bawełniany.
UsuńPozdrowienia:)
Dołują mnie takie posty - jakim to ja jestem beztalenciem ;) Świetna ta torba!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńMnie dołują zdjęcia swetrów;)