21 sierpnia 2014

I ZNÓW LECĘ W KULKI

Gdy niedawno (niedawno? Bożesz mój, to w lipcu było!) sybaryciliśmy się nad jeziorem, zrobiłam sobie bukiet z gałązek brzozy.
Nie znoszę w wazonach żywych kwiatów - krótko cieszą oko, żal mi, że zostały ścięte dla czyjejś zachcianki, no i śmierdzą pogrzebem. Albo nawet cmentarzem.

Bukiet z gałązek nie śmierdzi niczym. I się nie sypie jak łupież w reklamie.
Co by jednak nie były takie smutne te badylki, tu i ówdzie powiesiłam koraliki z filcu. Przewleczenie nitek i obwieszenie całości, łącznie z kilkakrotnym poprzewieszaniem, to robota może na jeden odcinek Dwóch spłukanych dziewczyn. I to bez reklam.

Kiziuni też się podoba. Łapką.


4 komentarze:

  1. I znowu poleciałaś w kulki :) Fajnie poleciałaś.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Spłukane rządzą! Uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Urocze te Twoje kulki.
    Ja zapraszam Cię na moją wersję kulek, mianowicie tiulowe pompony.
    Pozdrawiam i gorąco Cię zapraszam.
    http://mysweetdreaminghome.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń