25 lipca 2014

BALKON: PO

 
Zapraszam :)
 
 
Balkon, jaki jest, każdy widzi.
Wiem, wiem, tak naprawdę to loggia. Nieważne;)
 
Wyjście na balkon umiejscowione jest nietypowo, bo w bocznej ścianie (jak widać tutaj).
Ponieważ kanapa w dużym pokoju, na której zazwyczaj się moszczę, stoi naprzeciwko drzwi balkonowych, więc czy tego chcę (teraz), czy nie (wcześniej), widzę balkon prawie w całości. Nie wiem, jak innym, ale mi tam przyjemniej patrzeć sobie na coś miłego. 
 
"Przedłużenie salonu", "dodatkowy pokój" i tym podobne frazesy o balkonach czy tarasach powtarzają się w każdym programie/artykule o wnętrzach. No niech będzie, przynajmniej latem to prawda.
A więc nasz czwarty pokój wychodzi na zachód; gdy wracamy z pracy jest oświetlony aż do wieczora. A po zmroku nie ma na nim komarów - zupełnie nie wiem, jakim cudem (ale narzekać nie będę).
Natomiast po sąsiedzku, bo na pobliskiej brzozie, mieszkają sroki. Wzdłuż żywopłotu spacerują koty. Przedwczoraj w krzakach hałasował jeż. Kiźka oczywiście ma na ten temat swoje zdanie.
 
A propos Kiźki.
Dla bezpieczeństwa kota należy założyć siatkę. Do nieszczęścia wystarczy przelatujący owad albo chęć odwiedzenia sąsiadów.
Tak jak Kiźce kiedyś, gdy Rirunio optymista, stwierdził, że przecież kot swój rozum ma i głupot nie narobi. I owszem, kot rozum miał, ale ciekawość była większa.
Na szczęście Kiziuni nic się nie stało.
Riruniowi, po moim powrocie do domu i wysłuchaniu całej historii, też nie...
Siatki jednak nadal nie mamy i mieć nie będziemy. Po prostu Kiźka jest pod nieustanną obserwacją. A ciekawość jakoś zmalała.
 
Zakupy na balkon zrobione najtańszym kosztem: krzesełko i lampiony z wyprzedaży w Jysku, przeceniony koc z Ikei, kwietnik wyszperany ze skarbów stodoły.
Obok zwykłych doniczek znalazły się metalowe wiaderka z Castoramy i koszyki od truskawek.
Duży lampion, chorągiewki na sznurach i poduszka granny zostały robione ręcami memi;)
 
Ku pamięci zapisuję najświeższe zachcianki na przyszły rok:
- dużo truskawek, tych zwykłych i tych wiszących. Aktualnie z czterech krzaczków owocują tylko dwa, co odpowiada trzem truskawkom na osobę.
- hamak, ale nie ten typowy, tylko w formie fotela, bo to krzesełko z Jyska jest niezbyt wygodne. No i w hamaku czyta się dużo przyjemniej.
 
Koniec gadania. Miłego piątku!



22 lipca 2014

BALKON: PRZED

Kiedy zobaczyłam na blogu Anity, że balkon w jej mieszkaniu też ma żółte ściany, to parsknęłam w ekran herbatą.
Ej no, co ludzie mają z tym żółtym? I to w takim spranym odcieniu.
Uwielbiam żółty, w kuchni mam nawet wymarzoną słoneczną ścianę, ale tutaj wyglądał paskudnie.
Urody balkonowi nie dodawała też plastikowa obudowa. Po kiego grzyba pani M. zasłoniła sobie widok na trawnik i drzewa - nie wiem.
Może bała się podglądaczy? ;)



Sąsiedzi nie są tak wstydliwi.
Albo od widoku plastiku wolą zieleń. Zgadnijcie, który balkon jest nasz.
Gdy się wreszcie zabraliśmy za remont, szkarada poszła won.
Potem skrobaliśmy barierkę.
I skrobaliśmy.
I jeszcze...
Never-ever-again!

Kolejne popołudnie z Hammerite i można się było brać za ściany.
Zaprawdę powiadam Wam, że kolor wcale nie był taki intensywny, jak mi to poniżej wyświetla mój ekran.

Wreszcie fanfary! I bolesne wnioski.
1. Nie warto słuchać faceta i kupować tańszej farby. Malowaliśmy 10 razy!
Po trzecim malowaniu i uwidocznieniu kolekcji żółtych prześwitów zachciało mi się płakać.
Po kolejnych wygibasach na drabinie tupałam ze złości, rzucałam wałkiem o podłogę, rzucałam mięsem,
rozważałam wadę wzroku...
Tylko na samo malowanie ścian i sufitu poświęciliśmy dwa tygodnie.
Skąpy traci dużo więcej niż dwa razy.
2. Przed skrobaniem farby warto zerknąć, czy przypadkiem piętro niżej nie wietrzy się pościel.
Jeśli się wietrzy, warto zapukać i ostrzec. Chyba że nie lubimy sąsiada;)
3. Kiedy mówisz facetowi "przykryj płytki folią, bo pochlapiesz i trzeba będzie skrobać", a on odpowiada
"spokojnie, powycieram" - nie wierz. Plamy z Hammerite są odporne zarówno na rozpuszczalnik, jak i mechaniczne użycie siły.
Chwała chemii, że na rdzę również.

W następnej notce zdjęcia A.D.2014. Zapraszam:)

20 lipca 2014